rozdział 4

Kuoromdis, algeris i Ullmon próbowali w panice połączyć odłamki kryształu, jednak było to niemożliwe. Kamień pękł na tysiąc kawałków, niektóre znikły, i wtedy przypomniałem sobie dlaczego tak się stało. W TEN dzień nie mofgłem nikogo zabić a ja to zrobiłem dwókrotnie! Jedyne wyjście. Pomyślałem rozpalając ogień. Wskoczyłem w płomienie i zginąłem. Dzięki temu dokonało się to, co się dokonać powinno. Chiroshi oszalał i zniszczył cały budynek, Widziałem to jako dusza. Jedynie Kuoromdis przeżył i jego smok żył ale utracił oczy, ogon i miał ranę na plecach bez łusek wielkości metr na 2 metry. Kuoromdis w panice uciekł, a Chiroshi spokojnie wyciągnął moje szczątki i komputer rzeczonego naukowca, potem zaczął gromadzić zioła i ożywił mnie ale nie wiedział że to tylko przyspoży światu udręki. Ożyłem i natychmiast moje serce zapełniło zło. Moje oczy zrobiły się czerwone, a zęby wampirze. Teraz pragnąłem tylko jednego. Zabić wszystkich! Moja dusza jednak a przynajmniej ta dobra część nie znalazła się w ciele i obserwowała to, co się działo. Wkońcu zamknąłem ją w krysztale tak jak poprzednik aby ją puźniej wykożystać.
500 lat później.
Zniszczyłem ponad 5 planet, a moje kły ociekają krwią. Żyję tak od tych 500lat przez Chiroshiego, którego zabiłem, a duszę ukryłem w krysztale. Następnie ożywiłem zło zawarte w nim i teraz byliśmy tacy sami. Wkońcu przypadkiem nadknęliśmy się na Kuoromdisa. Jego smok miał sztuczny ogon i oczy. Podlecieliśmy i zabiliśmy ducha walki w smoku wydłubując mu kamery i odrywając ogon a następnie rozbijając je. Kuoromdis się uratował, smoka też, a potem zniszczył moje ciało mieczem, dzięki temu moja kara się skończyła, dobre cechy do mnie powróciły tak samo do Chiroshiego, zło zostało naprawione i zapomniane przez cały świat. Koniec ale jeśli będziecie chcieli zrobię II część. Komęttować!